Tragedia wielka się stała! Marka podusia się gdzieś
zapodziała! Taka kolorowa, w samochodziki. A bez niej nie może spać. Wziął więc
kocyk w rączki, smoka w buzię i wyruszył na wielkie poszukiwania.
Nie chciał Marek martwić mamy moją zgubą, więc najpierw
rozpoczął poszukiwania w pokoju. Podszedł zapytać ulubionego miśka czy jej nie
widział, ten jednak pokiwał przecząco głową.
Zajrzał więc nasz chłopczyk do skrzyni z zabawkami myśląc, że może jakiś
samochodzik czy inna zabawka chciała pójść spać z jego podusią. Ale nie, tam
też jej nie było. Zajrzał więc do szafy, bo a nuż schowała ją tam mamusia. Ale
nadal nic.
Podszedł więc do drzwi i pchnął je leciutko by
wyjść. Mama nigdy ich nie zamykała bo
czasem jeszcze wchodziła przykryć Marka kołderką. Za drzwiami usłyszał mamę i
tatę jak rozmawiają w swoim pokoju. Zapukał więc lekko do drzwi.
Mama otworzyła je i zdziwiona zapytała, czemu synek nie
śpi. Gdy ten opowiedział jej historię poszukiwań, mama ruszyła mu z pomocą. Przeszukali
cały dom łącznie z łazienką, choć mały Marek dziwił się co tam mogłaby robić
jego podusia. W końcu, poddając się, poszli do taty by zapytać się go czy jej
nie widział. Tata zafrasowany kłopotem chłopca wstał z łóżka z zamiarem pomocy
w poszukiwaniach. Już miał wychodzić z pokoju gdy Marek zaśmiał się z radości!
Tak! To tata leżał na jego poduszce! Chłopczyk dziarsko wdrapał się na łóżko i
przytulił głowę do podusi zapewniając ją cicho jak za nią tęsknił. Mama w tym
czasie pytała się taty dlaczego podusia była w ich łóżku. Tata przypomniał wtedy
sobie, że przecież Marek przyszedł do nich rano się przytulić i przyniósł ze
sobą swoich ulubieńców, w tym zgubę.
Wiedząc już wszystko rodzice postanowili odprowadzić
malucha do jego pokoju. Ten jednak już słodko spał w ich łóżku.
No tak! Takie poszukiwania musiały zmęczyć małego
chłopca! Dobrze, że podusia się znalazła. Dzięki niej będzie mógł odpocząć i
nabrać sił na zabawę następnego dnia.